Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 7 kwietnia 2015

Rozdział 9

Inspiracja: https://m.youtube.com/watch?v=65jAVCRO_I0 <3


Ocknęłam się dopiero w szpitalu. Byłam podpięta wieloma kablami do jakiegoś urządzenia. Sama nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Czułam się bardzo słabo. Po chwili zorientowałam się, że obok siedzi Klemens. Gdy tylko zauważył, że otworzyłam oczy pocałował mnie i poszedł zawołać lekarza. Po kilku sekundach przed moimi oczami ukazała się sympatyczna z wyglądu kobieta.
-Witam pani Luizo. Nazywam się dr. Ewa Serafin. Trafiła pani do nas po omdleniu. Czy pamięta pani czy coś się działo przed tym incydentem?
-Nic mi się nie działo po za mocnym zdenerwowaniem.
-Rozumiem, ale nie sądzę, żeby to było przyczyną nagłej utraty przytomności. Przepraszam mógłby pan na moment zostawić nas same?-zapytała Klemensa.
-Tak oczywiście.-przytulił mnie i wyszedł.
-Pani Luizo ja podejrzewam u pani nowotwór piersi stąd moje pytanie czy ktoś z rodziny chorował na tego typu schorzenie mama, babcia?
-Jak to nowotwór?! Ja nie mam pojęcia miałam 5 lat gdy moi rodzice zginęli w wypadku samochodowym a babci nigdy ne poznałam.
-Rozumiem ale proszę się nie martwić bo po pierwsze są to tylko moje przypuszczenia a po drugie to nie musi być złośliwy nowotwór. -posłała mi subtelny uśmiech i wyszła z sali.
Poczułam lęk. Ja tak cholernie bałam się śmierci. Choć nie na 100% było wiadomo, że jest to choroba złośliwa. Po chwili na salę wrócił Klemens. Był on mi teraz bardzo potrzebny.
-Luiza co powiedziała ci pani doktor.-zapytał zmartwiony.
-Klemens ona mi oznajmiła, że mam raka piersi.-łzy spłynęły po mich policzkach.
-Boże! Jakiego raka przecież ty masz dopiero 20 lat.
-Wiem kochanie ale tutaj wiek nie ma nic do rzeczy. Narazie jednak nie wiadomo czy jest on złośliwy.
-To straszne! Ale pamiętaj, że masz mnie i zawsze będę przy tobie.
***Następnego dnia ***
Zostałam wypisana ze szpitala. W ośrodku spędziliśmy jakieś pół godziny po czym wyruszyliśmy do Willingen. Wszyscy wypytywali mnie o to jak się czuję i co mi jest.
-Zemdlałam poprostu z przemęczenia i z powodu nadmiernej ilość stresu.
Okłamałam ich bo nie chciałam, żeby wiedzieli, że mam raka. Zaczęli by się nade mną użalać i mi współczuć. Nienawidzę takiego okazywania litości. Ale oczywiście chłopcy wymyślili sobie, że jestem w ciąży. W sumie objawy pasują.
***kilka godzin później***
Byliśmy już na miejscu. W hotelowym holu okazało się, że będzie losowanie współlokatorów. Modliłam się by nie trafić na Maćka. Na szczęście trafiłam na Kamila. Klemens na Olka a Piotrek na Maćka. Kamil był moim przyjacielem, który od razu zauważył, że coś jest ze mną nie tak. Powiedziałam mu wszystko ponieważ mu ufałam. Starał się mnie pocieszyć. Po chwili ciszy nagle usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Był to SMS od Andiego 'Jesteście już w Willingen jeśli tak to za 15 minut widzę się z tobą w kawiarence hotelowej'. Ucieszył mnie bardzo ten SMS od razu odpisałam mu, że jesteśmy i, że się widzimy. Przebrałam się bo ubrania po podróży były przepocone. Założyłam moje ulubione czerwone trampki, jeansowe rurki i czerwoną bluzę z kapturem. Zeszłam do kawiarenki gdzie czekał już na mnie Andreas. Rzuciłam się mu na szyję byłam bardzo szczęśliwa, że wreszcie mogę z nim w spokoju porozmawiać. W końcu nie widzieliśmy się przez półtora tygodnia. Dla nas to bardzo dużo bo my jesteśmy dla siebie jak brat z siostrą. Opowiedziałam mu o moim stanie zdrowia. Lecz on wiedział, że nienawidzę litości więc poprostu powiedział mi, że będzie dobrze i, że zawsze mogę na niego liczyć.
***dwie godziny później***
Andi odprowadził mnie pod drzwi mojego pokoju. Gdy weszłam nie było w nim Kamila byłam zdziwiona bo mieliśmy oglądać za 15 minut mecz. Poszłam do pokoju Klemensa i Olka tam znalazłam Kamila. Przytuliłam mocno Klemensa i namiętnie pocałowałam jego usta a on mi to odwzajemnił. Chwilkę pogadaliśmy po czym wzięłam Kamila pod pachę i w ten sposób znaleźliśmy się w pokoju. Akurat zaczynał się mecz trafiliśmy idealnie. Rozsiedliśmy się w fotelach i zaczęliśmy kibicować Barcelonie nigdy nie lubiliśmy Realu. Nasi faworyci skromnie wygrali 1:0 po golu Messiego. Mecz skończył się koło północy. Kolejno wzięliśmy prysznic po czym odpłynęliśmy do spokojnej krainy snu...


Hellow ^^ dzisiaj doznałam nagłej weny i nie mogę powstrzymać się od pisania. To już drugi rozdział w tym dniu xD zostawiam go do waszej oceny według mnie nie jest zły i chyba jest najdłuższy. Miłego dzionka
BUZIOLE :* Kocham was <3



















<3

7 komentarzy:

  1. Genialny:* dzięki za info 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Co prawda jestem w trakcie nadrabiania, ale wiedz, że czytam i będę czytać do końca :)
    A przy okazji, wpadniesz do mnie na prolog?
    http://how-to-become-a-champion.blogspot.com/2015/04/wskazowka-na-dobry-poczatek-badz-gotow.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Nadrobiłam :) Przy okazji już zaobserwowałam bloga i melduję, że zostanę do końca.
    Żal mi Luizy, że tak ją brutalnie urządziłaś. Taka młoda dziewczyna...
    Dobrze, że Klimek wciąż jest przy niej i nie odwrócił się. Widać, że naprawdę ją kocha :)
    Pozdrawiam i czekam na kolejny ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Powinien się pojawić koło północy :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Cześć!
    Bardzo spodobało mi się twoje opowiadanie :) Nadrobiłam zaległości i obiecuję że będę na bieżąco!
    Bardzo fajny pomysł oraz świetni bohaterowie!
    Opowiadanie cudowne już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału bo rozbudziłaś moją ciekawość! Jak mogłaś haha :D
    Klimek taki uroczyyy... <3
    Z niecierpliwością czekam na kolejny :* I życzę weny twórczej !
    Pozdrawiam buziolki <3
    Serdecznie zapraszam do mnie: http://youmusttofly.blogspot.com/ <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję miło mi :) chętnie wpadnę do cb :) a kolejny za jakieś 2-4 godziny :*

      Usuń