Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 14 kwietnia 2015

Rozdział 11

Inspiracja: https://m.youtube.com/watch?v=U-PXEe-qeK4


❤❤❤
Rano od razu po śniadaniu zabraliśmy z naszych pokojów walizki i poszliśmy na dół. Oczywiście Klemens musiał wziąć moją walizkę bo przecież ja nie mogę dźwigać. Troszeczkę przerażała mnie jego nadopiekuńczość, lecz z innej perspektywy to było słodkie. Przynajmniej wiedziałam, że gdyby mnie na tym świecie zabrakło to on by sobie wyśmienicie poradził z naszym dzieckiem. Droga busem na lotnisko była krótka, jakieś 15 minut. W samolocie wzięłam na kolana laptopa i zajęłam się montowaniem wywiadów.
***kilka godzin później***
Po dotarciu do ośrodka szkoleniowego rozpakowaliśmy nasze rzeczy ja byłam bardzo zmęczona. Ale tak teraz ze mną będzie, niestety. Musiałam się położyć. Standardowo puściłam na MP3 muzykę i w stu procentach oddałam się jej. Po jakiejś godzinie przyszedł Klemens, który wyrwał mnie z muzycznego transu:
-Musimy iść na kolacje skarbie.
-Tak wiem już idę.
Po 10 minutach siedziałam jedząc jajecznicę. Choć tak właściwie ja dziubdziałam tą jajecznicę a nie ją jadłam. Kompletnie nie miałam apetytu. Bardziej brało mnie na wymioty. Czułam się fatalnie a był to dopiero 8 tydzień ciąży. Jak pomyślałam, że czeka mnie jeszcze około 28 takich tygodni to myślałam, że nie podołam. Po "zjedzeniu" kolacji wróciłam do pokoju a Klemens poszedł jeszcze coś załatwić.
***6 miesięcy później***
Jakoś przeżyłam tą mękę. Byłam już pod koniec 8 miesiąca. Więc dużymi krokami zbliżał się czas porodu. W ciągu ostatnich kilku miesięcy mój stan trochę się pogorszył. Konieczna była operacja i wycięcie guza. Lecz po kilku tygodniach od operacji okazało się, że pojawiły się przeżuty na płuca. Na początku miałam małe problemy z oddychaniem a potem z każdym dniem, tygodniem i miesiącem czułam się coraz gorzej. Lekarz zalecił mi, żebym się nie przemęczała i starała nie denerwować moim stanem zdrowia. Klemens cały czas był przy mnie i mnie wspierał. Oboje wiedzieliśmy, że moje życie powoli dobiega końca, dlatego też zdecydowaliśmy się na ślub. W końcu dwójka kochających się ludzi w dodatku oczekujących przyjścia na świat dziecka prędzej czy później powie sobie sakramentalne "tak". W naszym przypadku będzie to za dwa dni czyli 24 sierpnia. Przygotowania do ślubu minęły błyskawicznie zaprosiliśmy gości zarówno z naszych rodzin jak i grono przyjaciół. Na świadków poprosiliśmy kuzynkę Klimka, Konstancję oraz Andiego ponieważ był dla mnie jak brat. Od czasu operacji w moim życiu zaszło wiele zmian. Nie byłam już zwykłą dziewczyną, która ma głowę pełną marzeń i plany na przyszłość tylko poważnie chorą a na dodatek ciężarną kobietą. W mojej sytuacji życiowej czułam się fatalnie. Byłam kompletnie bezbronna a na dodatek choroba postępowała w coraz szybszym tempie. Wiedziałam, że tak musi być ale cieszyłam się, że zostanie jakiś ślad po naszej miłości. Wiedzieliśmy już, że spodziewamy się córki. Pozostawiłam pełne pole do popisu Klemensowi co do wyboru imienia dla naszej córki. Podjął od decyzje, że nazwiemy ją Zosia. Pozytywnie zaskoczył mnie takim wyborem ponieważ tak właśnie miała na imię moja mama. Zamieszkaliśmy razem w Zakopanem w jednorodzinnym domu, który należał do Klimka. Urządziliśmy już pokoik dla naszej córeczki. Miałam wyrzuty sumienia, że zostanie ona bez matki ale zawsze lepiej mieć jednego z rodziców niż wcale ich nie mieć. Wiedziałam, że zostanie ona w dobrych rękach. Klemens już ją kochał chociaż jeszcze nie było jej na świecie. Byłam już zmęczona ostatnimi przygotowaniami do ślubu więc położyłam się do łóżka, wtuliłam w mojego przyszłego męża i zasnęłam...








Hellow ^^ dawno mnie nie było ale jestem :) jak same widzicie nie będzie happy-endu
przed ostatni rozdział powinien pojawić się w następnym tygodniu lub pod koniec bieżącego ;)
buziaczki











5 komentarzy:

  1. Szkoda,że bez happy endu :( Szkoda też,że koniec tak szybko ;(Ale co do rozdziału to super :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej Kochana! :*
    Serdecznie zapraszam na drugą rzeczywistość:
    http://wspolnie-odmienmy-rzeczywistosc.blogspot.com/
    Buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepraszam, że dopiero teraz ale brak czasu, multum sprawdzianów i olimpiada nie pozwalały wcześniej napisać komentarza.
    Rozdział super, szkoda że historia zakończy się nieszczęśliwie. Choć liczę na kolejną z happy endem :).
    Imię dla dziewczynki urocze - mała Zosia. by tylko Klemens umiał się nią zajmować :)
    Mam nadzieję, że szybko pojawi się kolejny rozdział
    Pozdrawiam i buziole :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej. ;*
    Zostałaś nominowana do Liebster Award.
    Więcej szczegółów tutaj. : http://skokwmilosc.blogspot.com/2015/04/liebster-award.html?m=1

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej!
    Zostałaś nominowana do Liebster Award.:)
    Szczegółów tutaj:http://bo-skoki-narciarskie-to-moje-zycie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń