Mam na imię Luiza i mam 20 lat. Jestem pewną siebie dziewczyną, która wie czego chce. Gdy miałam 5 lat moi rodzice zginęli w wypadku samochodowym. Bardzo to przeżyłam. Choć byłam małą nieświadomą niczego istotką to odczuwałam brak matki i ojca. Po stracie rodziców trafiłam do domu dziecka. Pokój dzieliłam z dziewczynką o imieniu Wiktoria. Była ona moją jedyną przyjaciółką. Znała całą moją historie. Więc była dla mnie wyrozumiała. Gdy podrosłam i miałam jakieś 13 lat zaczęłam dostrzegać, że ci wszyscy ludzie, którzy mnie otaczają oni się nade mną litują. Postanowiłam to zmienić i się usamodzielnić. Byłam dość zbuntowana i nie lubiłam gdy ktoś mnie pouczał. Wszystko wiedziałam najlepiej nie słuchałam rad i działałam po swojemu. Od zawsze kochałam sport. Sama grałam w siatkówkę. Kochałam ten sport ale niestety zdrowie mi na to nie pozwalało i w wieku 15 lat zakończyłam moją krótką karierę. Wtedy w moim życiu zaszło wiele poważnych zmian. Myślałam, że siatkówka to będzie zawód, z którego będę czerpać przyjemność i pieniądze. Mój tata zawsze marzył o tym, żebym była siatkarką. Ja tak bardzo chciałam spełnić jego marzenie ale niestety życie było brutalne. Lecz postanowiłam, że skoro nie mogę uprawiać żadnego sportu to zostanę dziennikarką sportową. Był to trudny zawód ale ja miałam odpowiednie cechy byłam pewna siebie i nie dawałam za wygrana a po za tym byłam bezpośrednia. Gdy nadszedł dzień matury byłam bardzo zestresowana ale jak się potem okazało poszło mi bardzo dobrze po ukończeniu liceum. Poszłam na studia dziennikarskie. Po roku dostałam propozycje praktyk w małej gazecie sportowej. Bardzo się cieszyłam, że ktoś się mną zainteresował. Jak się potem okazało przydzielono mnie do działu skoków narciarskich. W sumie to fajnie bo mogłam dużo podróżować moim opiekunem był pan Ksawery. Był on doświadczonym dziennikarzem, który zawzięcie twierdził, że zostanę jego następczynią. Pan Ksawery widział we mnie potencjał i determinacje. Byłam zachwycona, że taki wspaniały człowiek był moim opiekunem. Był dla mnie trochę jak ojciec, którego nie miałam przez większą część mojego życia. Ale wiedziałam, że mój tata byłby ze mnie dumny...
No to mamy prolog. Mam nadzieje, że się podoba. Zapraszam do komentowania pamiętajcie każdy komentarz motywuje. Ale jak narazie chcę zobaczyć ile was jest i czy jest jakikolwiek sens, żebym pisała dalej.
Super ^ω^ pisz pisz pisz talencie wrodzony :-D
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńJest bardzo bardzo fajny i już czekam na rozdział 1 :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńSuper prolog!
OdpowiedzUsuń